(wszelkie screeny zaczerpnięte są z gry Call of Juarez: Bound in Blood)
Taaak, witaj w Barrow Hill, gnojku.
Jesteś tu nowy, a ta mieścina nie lubi nowych... Po prawdzie, ta mieścina nie lubi nikogo. Rozluźnij się, jeszcze przyjdzie czas na spinanie dupska i okładanie się po pyskach. Na razie jest spokojnie, ale za, niech no pomyślę, pięć minut poleci pierwsza butelka, a potem w ruch pójdą krzesła, nogi od stołów. Być może ktoś strzeli do kogoś, a następnego dnia inny ktoś zawiśnie.
Co tam mamroczesz? Czemu Barrow Hill? Historyk się znalazł, zasrana mać. Bo groźnie brzmiało, a czego się spodziewałeś? Niektórzy mówią, że "Barrow" od tego, że właśnie tutaj Czerwoni grzebali swoich zmarłych, a "Hill", bo... No nie mów, że się nie domyślasz.
Który rok mamy? Skąd ty się urwałeś? Anna Domina, jak mawia ten stary klecha, 1866, rok po rozejmie... Do Barrow Hill tłumy szemranych typów walą drzwiami i oknami, bo nie ma litości dla dezerterów, zabójców, czy rabusiów, a do tej zapuszczonej dziury zwanej Meksykiem niewielu się zapuszcza... Skąd to wszystko wiem? A co Cię to, kurwa, obchodzi?
Co Ci powiem o mieście? Oferujemy wiele, kheh kheh, atrakcji, takich jak saloon, wydeptany trakt na którym możesz kogoś zarżnąć w pojedynku, więzienie, a w ostateczności płytki dół w tym wszechobecnym piachu i dwie zbite dechy. Z reguły w tej kolejności, ha, ha. Mamy też bank, ale nawet nie myśl o napadzie. Było takich dwóch, co spróbowali. Byłeś już na głównym placu? Nie? To się wybierz. Wiszą tam i jedynym problemem jest to, że kruki już wydziobały im oczy. Co jeszcze? To Saloon Ci nie wystarcza? No tak, kobietki. Burdel też jest, a panienki... muah, pierwsza klasa. Jeśli miałbyś czasem do przewalenia kilkaset dolców, a już zahaczyłeś o lupanar, idź do kasyna starego Raya. Długo nie posiedzisz z pełną kieszenią. Co jeszcze? Spragnionyś świata, oj spragnionyś. Mamy też lichy market, Niebieski Ted handluje bronią niedaleko... No pij, pij to whisky.
Mamy jeszcze kościół... Nie chodzisz do kościoła? No co Ty nie powiesz?